Effy

- To więcej niż przerażające - sprostował, szczerząc się. Opadł placami na miękki materac jej łóżka i zaczął gapić się w sufit.

-prawda?
spytała go i rzuciła gdzieś na podłogę karton z pizzą.
potem sama położyła się na plecach, tylko że głowę zamiast na poduszce ulokowała na gustawie. znała go już jakiś czas, więc ten gest wydał jej się nautralnym.

Pochylił nieznacznie głowę, by spojrzeć na Effy. Skłamałby, gdyby powiedział, że jej gest w ogóle go nie zdziwił. Nic jednak nie powiedział. Uśmiechnął się tylko do siebie jednokącikowo i zaczął owijać sobie wokół palca kosmyk jej jasnych, miękkich jak jedwab włosów.
- Wiesz... - powiedział. - Moge zgodzić się, żeby nasze dzieci miały też twoje włosy - zażartował.

Przekręciła lekko głowę i spojrzała na niego.
-a ja nie zgadzam się, żeby miały twój brzuch, zdecydowanie za dużo w nim tłuszczu
powiedziała w żartach i poklepała jego brzuszek.

- Ja tutaj pokojowo, a ty co? - żąchnął się i pogłaskał się po swoim idealnie wyrzeźbionym brzuchu. - Ja nic złego w nim nie widzę - odparł obojętnie, wzruszając ramionami.

Zaśmiała się
-nigdy nie twierdziłam, że jestem nastawiona pokojowo.
zamyśliła się i spojrzała na jego brzuch.
to był błąd, bo było on rzeczywiście dobrze wyrzeźbiony.
-jest coś, co masz sobie do zarzucenia?
Spytała z czystej ciekawości

- Jestem zbyt seksowny, inteligentny i uroczy - wyszczerzył się. Przesunął delikatnie dłoń na jej płaski brzuszek i zaczął ją łaskotać.
- Muszę przyznać, że ta twoja część ciała też się nadaje.

-seksowny inteligentny i uroczy to akurat trzy słowa które nie trzymają się ciebie wa...
No i doigrał się, a właściwe to doigrała się Effy. Nawet nie mogła dokończyć zdania.
Bo Effy miała masakryczne łaskotki an brzuchu, tak więc zaczęła się wić pod jego dłonią śmiać się i piszczeć histerycznie oraz dziwnie i śmiesznie za razem, prosząc go, by przestał.

Ale on nie przestawał. Lubił jej śmiech i jej dokuczać. Przeturlał ją i po chwili znalazł się nad nią.
- I co teraz? - spytał, nadal ją łaskocząc.

wierciła się i piszczała, krzyczała.
błagała o to by przestał.
jej śmiech podczas gilgotek brzmiał strasznie, i bardzo śmiesznie.
Jednak nadal melodyjnie.
-shepherd-wypiszczała w czasie jego gilgotkowego ataku

- Odwołaj co powiedziałaś, skarbie - uśmiechnął się. Może i jej śmiech brzmiał podczas giglotek strasznie i śmiesznie jemu to nie przeszkadzało. Nadal uważał, że było to najsłodszym dźwiękiem jaki słyszał.

Swoimi wątłymi dłońmi naparła na jego klatkę piersiowa próbując go odepchnąć.
ale, że Gustaw nie przestawał to i ona sie nie mogła za bardzo skupić, bo cały czas się zwijała w śmiechu.
-niiiieee-wyjęczała w śmiechu

Nie była zbyt silna, żeby go odepchnąć. Jego klatka piersiowa, na którą napierała swoje ręce nawet nie drgnęła.
- Napewno? - spytał podejrzliwie, łaskocząc ją coraz bardziej. - Nie chcemy, przecież żebyś czegoś żałowała.

zapiszczała jeszcze bardziej i głośniej a jej śmiech niósł sie po domu niczym sopran, tylko lekko urywany.
-naa-peeee-wnooo-wypiszczała, wyśmiała się nadal pod nim.
włosy miała całe potargane, a policzki lekko zaróżowione, natomiast w oczach błyskała iskierka radości

Łaskotał ją jeszcze chwile, a potem sam nieco już tym zmęczony na nią opadł. Żeby jej za bardzo nie przygniatać podtrzymywał się rękoma położonymi obok jej głowy.