Effy

- Pewnie tak - zrobił bezradną minę i uśmiechnął się do niej uroczo.
Taki już był, bezwględu na wszystko zawsze musiało być po jego racji.
Już zaczął zdejmować dolną cześć garderoby, gdy przypomniało mu się coś bardzo ważnego.
Włożył dłoń do tylniej kieszeni spodni w poszukiwaniu zabezpieczenia. Pusto.
Spojrzał na Effy pytającym wzrokiem.

Uśmiechnęła się lekko.
przyciągając jego twarz do swojej.
-biorę tabletki
mruknęła cicho, składając na jego ustach lekki pocałunek.
Zapomniała jednak o tym, że w szpitalu ich nie brała.
Zignorowała to jednak.

- Dobra dziewczynka - wymruczał do jej ucha, muskając ustami jego płatek.
Wiedział, że było to miejsce bardzo wrażliwe na dotyk i dlatego zamierzał to wykorzystać.
Zaczął obarowywać namiętnymi pocałunkami każdy kawek jej ciała. Począwszy od szyji, kończywszy brzuchu (na dalsze pieszczoty wciąż przeszkadzała mu dolna część jej garderoby).
Wkońcu znowu ją się z nią przeturał, tak by wygodniej było zdjąć z niego spodnie.

Lekko się zaśmiała.
Spojrzała na Gustava i pomogła mu ściągnąć spodnie.
Jej dłonie zachłannie badały każdy skrawek jego ciała.
Było jej dobrze, jak już dawno nie było.

Kiedy pomogła mu już zdjąć spodnie znowu zamienili się miejscami.
Błądził ustami po jej szyji, a wolną ręką zaczął rozpinać guzik jej mokrych od deszczu jeansów.

Gdy już rozpiął jej spodnie do końca podniosła lekko biodra by pomóc mu ściągnąć z siebie mokre spodnie.
Zaraz jednak dłońmi przyciągnęła do siebie jego twarz wplatając w jego włosy dłoń i odnajdując jego usta,

Rzucił jej spodnie gdzieś w kąt pokoju. Mało go teraz obchodziły.
Jego ręce wodziły teraz po jej udach, a język toczył walkę z jej językiem.

Jego dotyk rozpalał ją, sprawiał jej przyjemność.
Jej dłoń błądziła po jego klatce piersiowej, powoli niespiesznie odkrywając każdy jej zakamarek. Jej oddech przyśpieszył i z każdą chwilą coraz bardziej przyśpieszał. Nie chciała się przedstawiać i zastanawiała się, czy w ogole było coś, co by mogło ich zatrzymać,

Jedyne co mogłoby zatrzymać Gustava było 'nie' wypowiedziane z ust dziewczyny.
Nie chciał, by robiła coś na co nie miała ochoty. Modlił się w duchu, że Effy czuła teraz to samo co on.
Ogień rozpalający wnętrze, dreszcze rozchodzące się po całym ciele, przyjemność, pożądanie. Miłość.
Zjechał z pocałunkami na jej brzuch, a wolną dłonią zaczął zdejmować jej bieliznę.

Effy nie zamierzała mówić nie. Było jej dobrze i nie chciała, bo przestało być.
Brakowało jej jego ust, gdy tylko na chwile zostawiały ją.
Chciała go czuć, tak jak teraz a nawet bardziej.
jej dłonie zachłannie przesuwały się po jego ciele.

Zdjął swoje czarne bokserki i przykrył ich cieniutką kołdrą.
Spojrzał uważnie w piękne niebieskie oczy Effy, w których mógłby nawet utonąć i wpił się w jej usta.
Kto by pomyślał, że kiedykolwiek zakocha się w jakiejś dziewczynie?
Ostrożnym, delikatnym ruchem, by sprawić jej jak najmniej bólu wszedł w jej ciało i zaczął poruszać się w wolnym i miarowym rytmie ich bijących serc.

Przeczesała dłonią jego włosy i pozwoliła mu ściągnąć resztę swojej bielizny.
Wpatrywała się w niego z lekkim uśmiechem.
Czy go kochała? Sama nie wiedziała co to jest miłość, ale jeśli tym się odznaczała, to chciała jej więcej.
Czuła jak w nią wchodził, jednak na tyle lekko, że nie poczuła bólu, jedynie rosnącą przyjemność.
Objęła go dwoma dłońmi, przyciągając do siebie jego całego.

Zdawało się, że jej usta były teraz dla niego jak tlen. Czymś bez czego nie mógłby sobie poradzić.
Nie oderwał się, więc od nich nawet na sekundę.
Jedną dłonią wodził po jej udzie, palce drugiej zaś wplótł w jej miękkie jak jedwab włosy.

ta jedność, którą czuła, była wprost nie do opisania.
Tak, jakby nic poza nimi nie istniało.
Byli tylko oni, złączeni w miłosnym uścisku,
uniesieniu sprawiającym tyle przyjemności.

Jego ruchy ani nie przyspieszyły, ani nie zwolniły; były miarowe.
Czuł, że niedługo dojdzie do spełnienia.
Bicie jego serca i ciche jęknięcia stawały się coraz bardziej słyszalne.