Cafe Uno

- Ależ czy nie wyglądam niewinnie? - uśmiechnął się uroczo i zrobił słodką minę. Po chwili wybuchnął śmiechem. - Dobra, masz rację - wywrócił oczami. Przyjął drugą opcję. Co się będzie krył?

Uśmiechnęła się lewokącikowo i powiedziała.
-lubię ją mieć.
powiedziała.
-wiesz, że to się wiąże z wywiadem. Oczywiście na wyłączność, w żadnej innego gazecie tego nie zobaczysz i całość przeczytasz przed opublikowaniem. No i albo wyrazisz zgodę, albo nie.

- A kto nie lubi ? - spytał retorycznie, uśmiechając się do niej szeroko. Zauważył jak ktoś wchodzi do kawiarni z aparatem i zakrył dłonią swój profil. Nie chciał ponownie natknąć się na jakiegoś wścibskiego paparazzi.
- To mój numer - wypisał na serwetce ciąg cyfr i wręczył ją dziewczynie. - Postaram się odpowiedzieć na każde pytanie.

wzięła kartkę i schowała do torby.
uśmiechnęła się do niego.
-chcesz stąd iść?
Spytała, bo widziała tego kogoś z aparatem.
-właściwe, może chcesz już iść do domu, a ja cię tu przetrzymuje

W odpowiedzi zaczął wstawać od stolika. Wyjął z portfela trochę gotówki i zostawił kilka banknotów na blacie, dając jak zwykle sowity napiwek. Podszedł do Effy i jak na prawdziwego dżentelmena przystało odsunął jej krzesło.
- Powiniśmy przedyskutować ten wywiad... - uśmiechnął się. - W moim mieszkaniu na razie nie ma warunków. Dopiero sie przeprowadziłem, więc jest trochę syf... - wytłumaczył się, nie owijając w bawełnę.

Uśmiechnęła się i wstała.
-czemu by nie.-powiedziała na propozycję omówienia wywiadu.
wyszli przed kawiarnie. Effy padała mu kask.
-zakładam, że prowadzisz, znów.
powiedziała z uśmeichem.
po chwili odjechali do jej domu

./mieszkanie eff

- A jak - uśmiechnął się szeroko i założył na głowę kask.

| Mieszkanie Effy

/1st street

*wszedł do kawiarni i po cichu zamknął drzwi. Usiadł przy jednym ze stolików i rozejrzał się dookoła. Po chwili zastanowienia zamówił szklankę soku pomarańczowego. Zamówił to, ponieważ odrzucała go myśl jego zdjęć w gazecie sączącego coś ostrzejszego. Szybko połyka sok i wstaje od stolika. Płaci kelnerowi i wychodzi.

//Dom Jareda