Stadion

Chwilowo na środku stadionu rozłożona jest duża scena, widoczna z każdej części trybun. Ochroniarze pilnują wejść dla vipów - czyli bezpośrednio przed sceną, ładnie zagospodarowane miejsce. Trybuny przeznaczone były dla zwykłych szaraczków Razz

//??

Anne podjechała samochodem pod stadion. Jakoś brakowało jej Kurt'a, nwet jego głupkowatego uśmiechu. Zgasiła silnik i wysiadła. Jak zwykle ubrana dość prosto, w dżisny i top. Niemal od rau napadnięta przez fotoreporterów i zasypana pytaniami na temat domniemanego ślubu z Kurtem, szybko uciekła na stadion. Zajęła miejsce w pierwszym rzędzie i spojrzała na scene. Już nie mogła doczekać się całego koncertu.

/?

Podwieziona przez taksówkę prawie pod samo wejście, od razu udała się w jego stronę.Nie chciaa zwracać na siebie uwagi natrątnych ludzi, którym ktoś niopatrznie dał aparat do ręki. Tak, mowa o pparazzich. Zadowolona z efektu, jaki miały okulary przeciwwsłoneczne, opuściła szal luźniej na dekolt, mieszając się z tłumem już wewnątrz. Dzięki zapewne pracy, dziewczyna mogła zająć jedne z bliższych miejsc sceny, siadając wygodnie, tak, aby wszystkich i wszystko widzieć. Dopóki się jeszcze nic nie zaczęło, obserwowała otoczenie z lekko znudzonym wzrokiem, od czasu do czasu odgarniając włosy, które uparcie rozwiewał jej wiatr.

| Mieszkanie Effy

Zaparkował auto gdzieś na uboczu, wyłączył radio i pospiesznie wysiadł by otworzyć przed Effy drzwi. Miał nadzieję, że nie zauważyła jak wczesniej kładł jej notes na tylnie siedzenie swojego bmw. Nie będzie jej, przecież to potrzebne, pomyślał. Podał jej dłoń i uśmiechnął się łobuzersko. - Nie boisz sie, że obsiądą nas paparazzi i będziesz jutro gorącym tematem? - zaczął rozglądać sie w poszukiwaniu podejrzanych ludzi z aparatem.

//Effy dom

Złapała za dłoń i wysiadła z auta, rzeczywiście ni zauważając, że notes został na siedzeniu jego BMW.
-nie.-powiedziała odpowiadając na jego pytani-bo cokolwiek napiszą, wiem, że nie jestem twoim króliczkiem do pieprzenia.
posłała mu ładny uśmiech i zamknęła drzwi auta.

- Nie mam króliczków do pieprzenia - odparł z lekko udawaną naburmuszoną miną. Nagle podbiegła do niego jakaś dziewczyna.
- Gustav! Gustav Shepherd! Mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie? Proszę, proszę, proszę! - krzyczała i patrzyła na niego jakby nie wierzyła w to co widzi. Sheph spojrzał na nią zdezorientowany i wzruszył ramionami, uśmiechając się. Objął ją ramieniem do fotografii. - Dzięki, jesteś boski! - ucieszyła się i odchodząc pokazała mu ręką, że telefonuje. Pomacał swoją kieszeń i wyjął z niej karteczkę z numerem i dopiskiem 'zadzwoń!'. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na Effy.
- Widzisz, ktoś potrafi docenić mój urok osobisty.

Wywróciła oczyma, rozmasowując sobie ramię, bo dziewczyna dość mocną ją odepchnęła.
-już masz, pierwszy króliczek do pieprzenia.
powiedziała, udając, że odhacza coś na niewidzialnej liście.
-myślę, że jeszcze kilka się dziś znajdzie.-powiedziała sarkastycznie

- Przyznaj się, że jesteś zazdrosna - uśmiechnął się sarkastycznie. - To naprawdę nie boli powiedzieć komuś, że mu się podoba - schował karteczkę z numerem z powrotem do kieszeni.

Prychnęła niczym młoda rozjuszona kotka i spojrzała na niego.
-lubisz sobie wmawiać różne rzeczy, nie?
Spytała patrząc na niego.
-poza tym, osoby takie jak ty nie są w moim typie-powiedziała dokładnie akcentując "takie jak ty"

- Ach, rekinek wystawił ząbki - zaśmiał się, wchodząc z nią do sektora dla vipów. - Więc mam rozumieć, że nie pociągają cię inteligentni i przystojni faceci, tylko głupi i brzydcy, tak? - uśmiechnął się szeroko. - Trzeba było tak od razu.

zrobiła minę do niego i weszła z nim.
-przystojni i inteligentni? Chyba nie mówisz o sobie-zaśmiała się jak z dobrego żartu.
Spojrzała na niego.
musiałeś się mocno w głowę uderzyć, że wygadujesz takie bzdury.
dodała jeszcze uważnie się mu przyglądając

Spuścił wzrok na dół i udał smutną minę. Nie traktował całej rozmowy poważnie.
- To dlaczego tu ze mną jesteś? - zauważył kąśliwie.

Popatrzyła na niego a potem odpowiedziała.
-Żebyś mógł się pokazać z kimś ładny, inteligentnym i zabawnym
powiedziała, posyłając mu swój najładniejszy uśmiech.

- O! Ależ ty dobroduszna - uśmiechnął się szeroko. - Powinienem ci teraz podziękować?

Wzruszyła ramionami.
-a potrafisz?-spytała złośliwie.to, że była w takiej sukience, nie sprawiło że stała się bardzie potulna, czy coś. Nadal miała swój cięty język.