sala pooperacyjna

- Wiesz, mi propozycja z dzieleniem łóżka najbardziej odpowiada - uśmiechnął się, nie zwracając najmniejszej uwagi na słuchającego ich Josepha. - Napewno w dwoje się zmieścimy - oczywiście miał na myśli siebie i Effy, bo kogóż innego?

spojrzała na niego.
-jak tobie użyczę łózka to i Josepowi. skoro ze mną byś się zmieścił, z nim pewnie też dasz rade.
powiedziała z uśmieszkiem

Czy to się tylko wydawało, czy oczy Gustava przez moment pociemniały? Mimo wszystkich wydarzeń musiał z bólem przyznać, że wciąż był zazdrosny.
- Zapraszasz dwóch facetów do swojego łóżka? - spojrzał na nią, drapiąc się po głowie. - Przecież się nie zmieścimy - stwierdził.

-w trójkę nie
orzekła mądrze
-ale jak ja wyjdę, to wy jakoś dacie rade,
Josep zaśmiał się a effy uśmiechnęła fo Gustava.
-trochę się cisnąć będziecie no ale..

Wywrócił oczami i spojrzał na Josepha znudzonym wzrokiem.
- Wybacz stary, ale gustuje w blondynkach - wysłał mu swój uśmieszek.

-dla ciebie mogę się przefarbować i zacząć nosić sukienki.
powiedział Josep z niezchodzącym z ust uśmiechem
Effy zachichotała cicho w dłon.

- Dla ciebie mogę zacisnąć dłonie w pięści i zrobić ci kolorek pod oczkiem - odpowiedział mu. Kurcze, czy on tak na serio czy tylko się zgrywał? Gustav nie wiedział w końcu, że Joseph był biseksualny.

to, że jest bi nie znaczy że jest transwestytą.
poza tym Josep zartował sobie, bo lubił wkurzać Gustava
Effy przestała chichotać i spojrzała lekko zaniepokojona.
Josep podrapał się po brodzie.
-tylko bij w lewy profil bo ten z limem lepiej wygląda

- Postaram się zapamiętać - uśmiechnął się z przekąsem. Oczywiście nie miał zamiaru uderzyć go w najbliższym czasie. Zrobi to bez uprzedzenia, jesli w czymś mu podpadnie.
- To jak Effy? - zwrócił się do niej z uśmiechem. - Podzielisz się łóżkiem, czy nie?

Spojrzała na niego spod rzęs.
-jak wam pozwole razem się położyć, to się pozabijacie.
powiedziała patrząc to na jednego to na drugiego.

- A kto mówi o nas ? - zaakcentował ostatnie słowo. - Mówię tylko i wyłącznie o sobie - uśmiechnął się kącikami ust. - Bez urazy Joseph, ale troje to już tłok.

spojrzała na Gustava
-to jest transakcja wiązana
powiedziała jakby to było oczywiste,
-jeśli ty to i jo

- Jeśli ja to i Jo - przedrzeźnił ton jej głosu i nieco się skrzywił. Że też ten Joseph uczepił się jej jak rzep do psiego ogona.
- Albo ja albo on - postawił warunek z uśmiechem. Domyślał się kogo wybierze, ale nie traktował tego zbyt poważnie.

Spojrzała na niego
-albo ja albo on?-zapytała z wyrzutem
popukała się po czole.
-puknij się w ten pustą głowę i zobacz, czy twój mózg większości orzeszka zagrzechocze obijając się o ścianki Twojego mózgu.
Wypuściła do końca powietrze.
josep stał z boku i na całego się śmiał

Postukał się w głowę.
- Ku twojemu rozczarowaniu nie słychać żadnego grzechotania - odpowiedział.
- Nie, to nie - dodał po chwili wzruszając ramionami. - Jestem pewien, że inne pacjentki ustawiają się za mną w kolejce.