Sala bankietowa

J.w.

//Wejście

Alice weszła do środka i przywitała się z gospodarzami dzisiejszego bankietu. Przeszła do głównej sali, gdzie stoły wspaniale zastawione owocami morza były już obstawione przez innych aktorów, piosenkarki. Dodatkowo był tutaj bar, gdzie kilku przystojnych barmanów podawało i przygotowywało w dość wystwny sposób różne napoje. Na samym końcu długiej sali była scena z wybiegiem, a nad nią telebim na którym zapewne miały być wyświetlane filmy.

/wejście

Katya weszła powoli do środka, gdzie było dość dużo znanych jej osób. zaczeła witać się z wszystkimi. Włosy miała rozpuszczone. Gdy przyuważyła Alice podeszła do niej.
- Cześć! Co tam ? - spytała stając obok.

- Hej. - uśmiechnęła się do niej, cieszyła się, że widzi "normalną" osobę, która nie stara się udowodnić, że jej znana w każdym domu w Stanach Zjednoczonych.
- Świetnie wyglądasz. - pochwaliła jej ubiór i rozejrzała się.
- Na razie nic ciekawego. Aktorzy wypytują mnie o nowy film, a dziennikarze o życie prywatne. A Tobie jak się podoba? - uśmiechnęła się do niej.

- Dzięki - odpowiedziaął nieco onieśmielona.
- Jak na razie nudno, nawet bardzo nudno - odrzekła rozglądając się do okoła.

- Chyba mam ochotę na martini. - spojrzała w stronę baru, było tam stosunkowo niewiele ludzi, a już na pewno mniej kobiet.
- Masz ochotę na coś do picia? - zapytała z uśmiechem i rozejrzała się, sprawdzając czy widać na horyzoncie jeszcze kogoś z dobrych znajomych.

Przytakneła głową i zamówiła u kelnera drinka. Którego pochwili dostałą.
- kogo wypatrójesz? -spyatła widząc jej zachowanie. Wzieła łyk napoju

Ona też zabrała kieliszek ze swoim martini i wypiła łyk.
- Raczej nikogo, ogólnie rozglądam się za znajomymi. - uśmiechnęła się do niej.
- Jak pójdziesz za kulisy przygotowywać swoje projekty do pokazu to jakoś muszę unikać dziennikarzy. - zaśmiała się i westchnęła.
- Trochę nudno, prawda? - spojrzała na telebim, na którym wyświetlano właśnie pierwszy z filmów.

/wejście

Moro weszła na sale, dyskretnie szukając znajomych twarzy, lub chociaż jakiegoś towarzystwa. Miała nadzieję, ze nie spędzi kolejnego wieczoru samotnie.
Podeszła do stolika i wzięła do reki lampkę białego wina.

// Wejście (czerwony dywan)

Agnes weszła na salę uśmiechając do witających się z nią osób. Jak zawsze była sama. Rozejrzała się w poszukiwaniu jakichś znajomych.

Zauważyła piosenkarkę, którą już kiedyś miała okazję poznać. Podeszła do niej.
- Witam - odezwała się na powitanie. - Jak na razie trochę sztywno, prawda?

Spojrzała na kobietę, która do niej podeszła. Od razu ją poznała - redaktorka naczelna najpoczytniejszego czasopisma. Trzeba być miłą. Uśmiechnęła się.

-Taaak.. Troszkę sztywno. - powiedziała wesoło. - Ale trzeba będzie przeżyć, w końcu się rozkręci.

// wejście

Zauważyła swój stolik. Przy nim siedziały już Morgan, Agnes.
- Witam - uśmiechnęła się lekko i przywitała z każdą z osobną

Alice napisał:

Ona też zabrała kieliszek ze swoim martini i wypiła łyk.
- Raczej nikogo, ogólnie rozglądam się za znajomymi. - uśmiechnęła się do niej.
- Jak pójdziesz za kulisy przygotowywać swoje projekty do pokazu to jakoś muszę unikać dziennikarzy. - zaśmiała się i westchnęła.
- Trochę nudno, prawda? - spojrzała na telebim, na którym wyświetlano właśnie pierwszy z filmów.

Zaśmiała się.
- dziś nie wystawiam swoich rzeczy. - pwoiedizałą wesoło i uśmiechenła się.
- Teraz czas na nowych więc ja pewnie będę ich oceniać - dodała i napiła się łyk trunku.

- Modelki też będą nowe? Bo chyba tamta dziewczyna jest też modelką? - spojrzała w stronę Emily. Znała ją tylko z okładki jakiegoś czasopisma, zapewne czasopisma Morgan.
- Nie znam tutaj większości ludzi, a przynajmniej nie osobiście, a Ty? - uśmiechnęła się do Katyi i dopiła swoje martini.

/Wejście

Kiedy weszli do środka każdy udał się w swoją stronę. Kurt ubrany w zwykły czarny t-shirt, wytarte białe spodnie i trampki, rozejrzał się leniwym wzrokiem po sali. Nie lubił takich imprez. Został jednak delikatnie mówiąc "zmuszony" do przyjścia. Wyciągnął z kieszeni papierosy i zapalił jednego. Mdliło go od widoku tych wszystkich sztucznych ludzi.